Wczoraj poznym popoludniem wracalam do domu z torba pelna swiezych warzyw kupionych na targu. Cieszylam sie jak male dziecko na mysl o tym, ze udalo mi sie nareszcie dotrzec do miejsc, gdzie mozna kupic marchewke i buraki z liscmi, a wszystko wyglada jak najbardziej naturalnie i pachnie jeszcze ziemia. W drodze do domu w glowie mej przewijaly sie barwne obrazy crummble z rabarbarem i soku z swiezo wycisnietej marchewki i jablek, i zupy buraczkowej, jaka przygotowywala moja Mama. Tak naprawde kiedy odchodzilam od pana ze straganu z bujnym peczkiem pieknych buraczkow, nie wiedzialam co z nich przygotuje. Jednak juz w domu postanowilam je upiec w folii i zrobic rownie szybka zupe krem.
Jak tylko udalo mi sie uspic dziewczynki, zabralam sie z wielkim entuzjazmem do krojenia warzyw.
Buraczki zapiekane w piekarniku smakuja najlepiej- sa wrecz slodkie! A zupa z nich przygotowana jest pyszna i bardzo prosta w wykonaniu.
Zupa krem z pieczonych buraczków
ok. 3 duze porcje
ok. 6-7 srednich buraczkow *, obranych i pokrojonych w cienkie plasterki
2 sredniej wielkosci marchewki
ok. 700 ml bulionu warzywnego
200 ml smietany kremowki
swiezo zmielony pieprz, do smaku
sol, do smaku
cukier, do smaku ( ja dodalam okolo 3 1/2 lyzki)
sok z swiezo wycisnietej cytryny ( ja dodalam okolo 2 1/2 lyzeczki)
50 ml kwasnej smietany albo pokruszony ser feta do podania
swiezy tymianek do podania
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni Celsjusza. Forme do pieczenia, dosyc duza, wykladamy folia aluminiowa.
Pokrojone w cieniutkie plasterki buraczki wykladamy na folie. Pieczemy w wyzej podanej temp. az zmiekna. Aby uniknac ich spieczenia czy nawet spalenia, ja zwinelam folie z plastrami buraczkow w taki sposob aby utworzyla paczuszke. Buraczki pieklam okolo 25-30 minut. W miedzyczasie obieramy i kroimy drobno marchewke, wkladamy do garnka i zalewamy bulionem. Gotujemy az zmieknie, tj. okolo 20 minut. Upieczone buraczki wkladamy do garnka z marchwia i gotujemy razem okolo 5-8 minut. Warzywa musza byc bardzo miekkie. Doprawiamy pod koniec gotowania sola, pieprzem, cukrem i sokiem z cytryny ( te dwa ostatnie zwykle lacze razem w malym kubeczku, zalewam odrobina przegotowanej wody i wlewam do zupy, nastepnie smakuje, powinna uzyskac lekko kwaskowy a mimo to nadal slodki smak). Zagotowuje zupe tuz po doprawieniu. Zabielam slodka smietanka: bardzo, bardzo powoli wlewam smietanke do gotujacej sie na wolnym ogniu zupy. Jak tylko zupa sie zagotuje po zabieleniu, zestawiam ja z plomienia, pozwalam przestgnac (okolo pol godziny) i dopiero wtedy blenderuje calosc tak by powstal gladki krem. Podaje ciepla z swiezym tymiankiem i smietanka albo serem feta. W moim domu rodzinnym zupe buraczkowa podaje sie z puree z mlodych ziemniakow nakrytych sadzonym jajkiem. To wszystko razem smakuje wy-bor-nie!
Milego weekendu!
A.
* wybierajmy male buraczki albo co najmniej sredniej wielkosci. Im mniejsze tym lepszy ich smak.
och, Agnieszko! i Ciebie nawet taka zupka wygląda niezwykle.
OdpowiedzUsuńno, zresztą jest niezwykła. wspaniała i aromatyczna! nigdy takiej nie jadłam. a tym bardziej nie kosztowałam pieczonych buraków.
Idealna zupka, muszę koniecznie spróbować! Miłej niedzieli, Agnieszko :-)
OdpowiedzUsuńprzepyszna musi byc....
OdpowiedzUsuńPiękna zupa i przepiękne zdjęcia! Uwielbiam buraczki:)
OdpowiedzUsuńPozdrówki
Ależ ta zupa ma niepowtarzalny kolor! Fanytastyczna!
OdpowiedzUsuńZnam ten smak pieczonych buraczków, bezcenny;) Narobiłaś mi apetytu na taką zupę;)
OdpowiedzUsuńCo za zupa, co za kolor. Wygląda cudnie!!
OdpowiedzUsuńI am not a great friend of beetroot, but the colour of your soup looks just so beautiful!
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo smakowicie !
OdpowiedzUsuńSzykuję się na botwinkę zobaczymy co z tego wyjdzie.
cudowny wpis, piękne zdjecia!
OdpowiedzUsuńKocham pieczone buraczki!
OdpowiedzUsuńCo za wspaniały przepis, taka zupa, to bedzie cos w sam raz dla mnie.
Muszę ja przygotować. A fotografie jak zwykle tak apetyczne,ze chciałoby się z nich jeść ot tak, jak wprost z talerza.
Dziekuje Ci Agnieszko za to, ze prowadzisz tego bloga.
Tigra
wygląda cudnie! i cieszysz się jak ja:))
OdpowiedzUsuńAgnieszko Droga! Piękny wpis i zdjęcia - jak zawsze u Ciebie!
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię pozdrawiam!
Wiesz co? Wolę Twoje jasne zdjęcia :) Nie żeby tamte mi się nie podobały, ale ja w ogóle lubię biel.
OdpowiedzUsuńPieczone buraki znam i uwielbiam! Nawet same, posypane solą i parmezanem :)
Zupę kupuję nawet bez próbowania!
Agnieszko,
OdpowiedzUsuńZrobilam te zupe dzisiaj na obiad. Zaserwowalam ja z puree ziemniaczanym i jajkiem ugotowanym na twardo.Przepyszna, i tak syta, ze w takim wydaniu obiad musi byc jednodaniowy, bo niepodobna zjeść dwoch dań!
Miałm siedem burakow, w tym cztery dosyc spore, tak więc moja zupa wyszła bardziej gesta niż to co widzę na Twoich pieknych zdjęciach, ale smak.... Hmmm
Fajny pomysl z ta cytryna.
Pozdrawiam Cie
Tigra
Tigro, bardzo sie ciesze:-) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziekuje Wam wszystkim za przemile komentarze. Serdecznie pozdrawiam:-)
Hey!
OdpowiedzUsuńZupka jest genialna! Zrobilam wczoraj i zajadalismy się wszyscy nawet roczny Jaś i 15 Laurka, a nie łatwo pogodzić ich kulinarne gusta :)Z fetą i tymiankiem -Potęga!Dziekuję za przepis i napewno podam dalej !
Dorho, bardzo sie ciesze :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziekuje za komentarz.