Babcia Lusia (od Ludwiki) pochodzila z Wielkopolski a dziadek Jan urodzil sie na wsi pod Warszawa.
Babcie pamietam jako stanowcza kobiete ubrana w fartuch, wiecznie zabiegana: a to gotujaca obiad a to przygotowujaca ciasto, a to pielaca w ogrodku. Bez zwatpienia potrafila i lubila gotowac.
Babcia robila najlepsze na swiecie ciastka z platkow owsianych, ktore nazywala makaronikami. Uwielbialam zupy babcine, zwlaszcza ogorkowa. Chodzilysmy ''do Babci'' na te zupe w piatki. Babcia zupe serwowala z leniwymi pierogami albo szagowkami czyli kopytkami. Podawala je z cukrem, cynamonem i polewala cieplym maslem. Ja dzisiaj rezygnuje z masla i podaje szagowki ze slodka smietanka. Dzieci za nimi przepadaja.
Szagowki mojej Babci
okolo 800 g ugotowanych ziemniakow, posolonych (moga byc ugotowane dzien wczesniej)
2 jajka
maka pszenna ok.3/4 szklanki *
cynamon, do smaku
cukier do smaku
smietanka slodka do smaku (najlepiej 30 % tluszczu)
Ziemniaki przeciskamy przez praske. Dodajemy 2 jajka. Laczymy z ziemniakami dokladnie, dodajemy make. Ciasto dzieki mace jest zwarte i szagowki nie rozgotowuja sie. Skladniki bardzo dokladnie zagniatamy. Dzielimy na kilka rownych czesci. Z kazdej czesci formujemy walek na stolnicy lekko posypanej maka. Walek kroimy (na ukos/ na szage) tak aby utworzyly nam sie podluzne kluseczki.
W duzym garnku zagotowujemy wode, posolona. Do gotujacej sie wody wkladamy po kilka szagowek, gotujemy okolo 3 minut, az beda miekkie i wykladamy na talerz. Podobnie postepujemy z reszta ciasta: formujemy walek, kroimy nozem na ukos, gotujemy szagowki. Podajemy je z cukrem, cynamonem i smietanka albo cieplym maslem jezeli lubimy. Szagowki mozna mrozic, w lodowce zachowuja dlugosc przez okolo 2-3 dni.
*zaczynamy od tej ilosci, dodajemy tyle maki aby ciasto dawalo sie pokroic nozem, pamietajac o tym ze nadmiar maki spowoduje ze kopytka beda za twarde, natomiast jej niewystarczajaca ilosc- kopytka gotujac sie we wrzacej osolonej wodzie szybko sie rozgotuja; jezeli mi czas na to pozwala przygotowuje okolo talerza kopytek do ugotowania i odstawiam reszte ciasta, zagotowuje wode i gotuje kilka kopytek tak ''na sprawdzenie'' ciasta.
mniaam :) pychotka.
OdpowiedzUsuńjakie zdjecia Agnieszko , takie z najwyższej półki , wow ,a kluski jakikolwiek uwielbiam
OdpowiedzUsuńmm bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam kopytka!
OdpowiedzUsuńDawno nie jadłam takich kopytek mojej mamy ;)
OdpowiedzUsuńSzagowki - ciekawa nazwa. Kopytka są świetne, ale ze śmietaną i cynamonem nie próbowałem jeszcze. Pewnie spróbuję - wyglądają super.
OdpowiedzUsuńwszelkie dania mączna/szczególnie te babcine;)to dla mnie czysta magia:)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia.
Uwielbiam, podobno mam do niech rękę :)))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam, u mnie zazwyczaj podaje się z karmelizowaną cebulką na maśle;)
OdpowiedzUsuńOj też chodzą za mną kopytka od dłuższego czasu :)Muszę się w końcu zebrać i je zrobić
OdpowiedzUsuńuwielbiam kluski. nieważne jak się nazywają :)
OdpowiedzUsuńKopytka! Jeszcze ze śmietaną i cynamonem... mmm, to musiało być pyszne! Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTakie kopytka na słodko też pamiętam z dzieciństwa, mmm.
OdpowiedzUsuńJak pieknie napisalas. Spogladam teraz na kopytka jak na krolewskie danie. Uwielbiam przepisy z poetycka historia. Calusy. Misia
OdpowiedzUsuńMoja babcia też robi kopytka i są jej popisowym daniem :-)
OdpowiedzUsuńOch, jak ja lubie kluski, kluseczki. A na dodatek z bułka tartą i cukrem. Mniam!!!
OdpowiedzUsuńTo smak mojego dzieciństwa, pycha!
OdpowiedzUsuńOdkryłam Twojego bloga dzisiaj. Nie wiem, jak to możliwe, bo na blogach dotyczących wypieków spędzam dużo wolnego czasu... Nieważne.
OdpowiedzUsuńNie mam swojego bloga i mimo że piekę dość dużo, pewnie prowadzeniem bloga się nie zajmę - dlatego jestem anonimem.
Chciałam w sumie tylko napisać, że dziś przejrzałam go całego. Twój blog jest godny podziwu, nie mówiąc o przepisach, które czytając, jako osoba "wypiekające dużo", potrafię ocenić na przepyszne i pomysłowe.
Gratuluję. Tworzysz coś innego, nowego. Dodaję do zakładek.
Anonimie, dziekuje :) Bardzo mi milo.
OdpowiedzUsuńKochani, bardzo dziekuje ze zagladacie. Jest mi bardzo milo czytac, ale nie jestem w stanie, z powodu nadmiaru pracy, odpowiedziec na kazdy komentarz. Czytam kazdy, wnikliwie, staram sie odpowiedziec na pytania jezeli takowe sie pojawiaja. Mam nadzieje sie poprawic :) Pozdrawiam Was serdecznie i dziekuje ze jestescie. Agnieszka
ja przejęłam przepis na nie od mojej teściowej.. póki co to ulubione danie moich dzieci:)
OdpowiedzUsuńps. uwielbiam Twoje zdjęcia!!
Pozdrawiam i zapraszam do mnie:)
Jedno z najbardziej popularnych dań w moim domu. Kolejna wariacja na temat ziemniaków i w dodatku bardzo smaczna. Dzięki za przypomnienie - dawno ich nie było.
OdpowiedzUsuń