Pamietam jak konczylam szkole podstawowa.
Bylo cieple lato a rece kleily sie nam nieprzyzwoicie.Wybieralismy sie cala klasa na wycieczke w Sudety. To byla dluga i meczaca podroz. Jechalismy pociagem przez wiele, wiele godzin. W koncu dotarlismy do miejsca, spragnieni i bardzo glodni. Weszlismy do malej restauracji a moze i knajpki, calkiem przyjemnej dla oka, ktorej nazwy nie pamietam. Tam po raz pierwszy mialam okazje zasmakowac ruskich pierogow. Byly wspaniale, idealnie doprawione i przyzwoicie zaserwowane. Wrocilam po wycieczce do domu i w ten sposob nastapilo smutne pozegnanie z ruskimi na kolejne kilka lat. Pozniej wyjechalam, poznalam nowych ludzi pochodzacych z roznych rejonow Polski. Moja milosc do ruskich mogla sie ponownie odrodzic :) I w ten sposob zdobylam a raczej podpatrzylam przepis na te pierogi. Od kilku dobrych lat obowiazkowo pojawiaja sie na swiatecznym stole.
Ruskie pierogi
z przepisu pani Wandy z Gorzowa Wielkopolskiego
na farsz:
ok. 200 g tlustego twarogu
4-5 ziemniakow ugotowanych w mundurkach
2 cebule, drobno pokrojone
swiezo zmielony pieprz
na ciasto:
okolo 3 szklanek maki pszennej luksusowej
goraca woda
zoltko
jajko
odrobina soli
przed podaniem:
maslo
duszona cebulka drobno posiekana, opcjonalnie
kwasna gesta smietana, opcjonalnie
sol
FARSZ
Ugotowane ziemniaki obieramy i przeciskamy przez praske. Cebulke pokrojona wykladamy na patelnie i dusimy na srednim plomieniu okolo 10-15 minut. Zestawiamy z ognia. Ziemniaki, twarog i cebulke laczymy tak aby otrzymac w miare spojny farsz. Doprawiamy dobrze sola i pieprzem. Pierogi ruskie powinny byc w smaku bardziej pikantne.
Make wysypujemy na stolnice, robimy w niej dolek. Do dolka wrzucamy jajko i zoltko i stopniowo wlewamy wode druga reka zagniatajac ciasto, solimy odrobine. Ciasto dobrze zagniecione (gladkie) dzielimy na kuleczki wielkosci sliwki albo orzecha wloskiego. Kazda kuleczke rozwalkowujemy i na plaskie juz ciasto wykladamy lyzeczka farsz. Ciasto zamykamy zlepiajac kazdy pierog przy brzegu, mozna doscisnac widelcem jak na zdjeciach.
W garnku zagotowujemy wode, lekko ja solimy. Pierogi wrzucamy do gotujacej sie wody. Gotujemy kilka minut tak by wyplynely na wierzch i byly miekkie ale nie rozgotowane. Nastepnie odcedzamy je z wody. Na patelnie wrzucamy maslo. Patelnie umieszczamy nad srednim plomieniem, topimy maslo i wykladamy na nie odcedzone pierogi. Podsmazamy je tak aby nabraly lekko brazowego koloru. Podajemy cieple ze smietana i duszona cebulka. Smacznego :)
Wyglądają przepięknie i tak pysznie na Twoich zdjęciach Agnieszko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Wyglądają cudownie :)
OdpowiedzUsuńU mni na świątecznym stole ich nie ma, ale poza tym i owszem :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pierogi, ale jakoś nigdy sama ich nie robiłam. Kupuję gotowe, mam takie jedno źródło, są pyszne- domowe... Jednak o jak patrzę na ten post, wstyd mi, że się jeszcze wzięłam za ich własnoręczne lepienie ;)
OdpowiedzUsuńMoje ulubione:)
OdpowiedzUsuń