Walentynki już za nami. I powiem szczerze, że w ten dzień nie zjadłam ani grama cukru i, co bardzo w naszym domu nietypowe, do kawy nie było nic, ale to nic słodkiego. W miniony weekend tak się jakoś złożyło, że kończyłam gromadzenie przepisów do projektu, o którym wcześniej wspominałam. Pracowałam długo i intensywnie, po 14-16 h na dobę, pisząc, pisząc, edytując i wybierając najlepsze zdjęcia potraw. Musiało mnie chyba dopaść jakieś kulinarne zmęczenie, bo nawet obiad zjedliśmy na mieście. Stało się jednak coś dobrego, bo czasami dobrze jest odpocząć od tego, co lubimy. Wracają wtedy siły i wena.
Dzielę się dzisiaj z Wami przepisem na pyszny deser bez pieczenia. Jeżeli lubicie panna cottę wszelkiego rodzaju, ciasteczka Oreo i darzycie miłością owoc granatu, tak jak ja, to ten deser przypadnie Wam z pewnością do gustu. Ostatnio odkrywam jakie możliwości dają nam w kuchni te czerwone perełki i wykorzystuję je zarówno do deserów, jak i też dań bardziej wytrawnych. Z jak najczystszym sumieniem deser Wam polecam ;)
Panna cotta z granatem
na spód:
łyżka masła
na panna cottę:
60 ml advocaatu
100 ml kawy latte
400 ml śmietanki kokosowej, z puszki
260 ml śmietanki słodkiej kremowej
80 ml wody
2,5 łyżki cukru pudru
kilka kropel likieru kawowego, opcjonalnie
na wierzch:
160 ml gorącej wody
Ciasteczka kruszymy na piasek w food procesorze albo za pomocą blendera-żyrafy i następnie łączymy z masłem. Masą ciasteczkową wylepiamy spód formy do tarty o średnicy 25 cm.
Kawę z mlekiem łączymy z advocaatem, najlepiej domowym, śmietanką kokosową i słodką śmietanką kremową. Dodajemy cukier puder i miksujemy aż otrzymamy jednolity płyn.
Do garnka o mocnym dnie wsypujemy żelatynę w proszku. Wlewamy 85 ml gorącej wody, jednocześnie energicznie mieszając tak, aby żelatyna się rozpuściła i podgrzewamy na bardzo wolnym płomieniu, ale nie zagotowujemy. Do garnka wlewamy 1/2 szklanki masy śmietanowo-kawowej i mieszamy energicznie do połączenia. Garnek z masą żelatynową wstawiamy do naczynia z lodem na 5 minut. Następnie łączymy z masą śmietanową za pomocą miksera. Idealnie wymieszaną masę odstawiamy na pół godziny. Po czym wylewamy bardzo powoli na ciemny, ciasteczkowy spód.
Wstawiamy formę z deserem do lodówki na co najmniej 2h. W międzyczasie przygotowujemy galaretkę, u mnie była to wiśniowa. Odstawiamy ją do stężenia.
Wyjmujemy formę z panna cottą i jeżeli masa jest ścięta (wystarczy lekko potrząsnąć formą, nie trzeba dotykać wierzchu) wykładamy na wierzch równomiernie pestki owocu granatu. Następnie wylewamy na pestki tężejąca galaretkę i wstawiamy formę do lodówki na co najmniej 8 h albo na całą noc.
Wyjmujemy formę z panna cottą i jeżeli masa jest ścięta (wystarczy lekko potrząsnąć formą, nie trzeba dotykać wierzchu) wykładamy na wierzch równomiernie pestki owocu granatu. Następnie wylewamy na pestki tężejąca galaretkę i wstawiamy formę do lodówki na co najmniej 8 h albo na całą noc.
Kolejne mistrzostwo świata. Upiekę na weekend, bo wygląda rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie <3
OdpowiedzUsuńWygląda zachwycająco, piękne kolory :)
OdpowiedzUsuńWygląda cudownie! *.*
OdpowiedzUsuńTe kolory bardzo kuszą! :D
Ale cudo! Piękne kolory . :)
OdpowiedzUsuńCo za widok. Aż ślinka cieknie... ummm :)
OdpowiedzUsuńWyglada smakowicie ;) mam dodatkowe pytanie-gdzie mozna kupic forme do tarty z odpinanym bokim?
OdpowiedzUsuń